Miałam sen. Wszystko wokół było białe. Biała pościel i białe zasłony, lekkie jak welon panny młodej. Duże białe drzwi balkonowe otwierające się na bezkres. Na zewnątrz biały piasek plaży. I ja, też biała, w pościeli. I wiatr od morza, głaszczący mnie po twarzy. Zapach muszli i mokrych kamieni.
To wszystko działo się we wczesnych godzinach rannych, o brzasku. Tak, chyba dzisiaj.
Właściwie to doskonale rozumiałam, że wcale tam nie jestem. Że wciąż jestem tutaj, a tamta biel jest wyobrażona. Mimo to postanowiłam trwać w moim pięknym białym śnie. Siłą woli. Czekając na to, co się wydarzy.
Czekałam bardzo długo, bo czas jakby stanął w miejscu. Wiem, bo co jakiś czas zerkałam na wyświetlacz telefonu. Niezmiennie było parę minut po piątej. Więc wracałam do białej sypialni i dalej wdychałam morze.
Chwilami irytowało mnie, że nie śpię jak należy. Przecież jest sobota, mówiłam sobie. Zamierzałam naprawdę odpocząć, a nie dryfować między pokojem o znajomym wyglądzie, z zielenią za oknem, a wyimaginowanym miejscem, gdzie nic się działo, tylko zasłonki powiewały na wietrze, a ja przewracałam się z boku na bok, w śnieżnobiałej pościeli, zastanawiając się, czy cierpię na bezsenność, czy też nie, czy to sen, czy jawa, czy może jakiś stan pośredni między snem a jawą.
Chwilami ulegałam czarowi tego miejsca, jak z bajki, gdzie wszystko było czyste, miękkie, świeże, i ten cały świat był tylko dla mnie, myślałam, bo powstał w mojej głowie.
Gdybym była bardziej uważna, zorientowałabym się, że w tym świecie jednak czegoś brakuje. Patrzyłam na morze w oddali i nie dziwiło mnie, że nie słyszę fal rozbijających się o brzeg, ani krzyku mew. Bezkres, którym karmiłam oczy, był całkowicie niemy. Wiatr poruszał tiulowymi zasłonami subtelnie i bezszelestnie, jakby bał się mnie zbudzić.
Może gdybym miała lepszy wzrok, dostrzegłabym, że to, co pochopnie wzięłam za pieniste grzbiety fal, nie rozbryzgiwało się w miliardach słonych kropli. Bezkres w oddali nie poruszał się miarowo, płynąc ku mnie. Gdybym naprawdę chciała zobaczyć, zrozumiałabym, że nie na morze patrzę, lecz na niebo.
Ale wtedy nie chciałam tego zobaczyć. Wstałam wypoczęta, z jasnym umysłem i determinacją kogoś, kto chce robić w życiu już tylko rzeczy ważne.
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.OKDowiedz się więcej