Mam niezwykłe szczęście mieszkać z niezwykłym kotem. Mieszkamy razem ponad 16 lat, szmat czasu. A jakiś czas temu jeszcze literacko przypieczętowałyśmy naszą przyjaźń.
       Ten Kot nad Koty to właściwie kotka i ma na imię Euzebia.
       Ale jak to się stało, że Euzebia zaczęła ze mną pisać opowiadania?
       zdjęcie Euzebii przy komputerze
 
Pomysł książki z bajkami Euzebii kiełkował od dawna, lecz trzeba było czegoś, co skłoni człowieka bardzo zabieganego, czyli mnie, do zajęcia się tematem na poważnie. No właśnie, bo te bajki to jednak poważna sprawa. Poczytajcie, a przekonacie się sami.
       Impuls przyszedł z sąsiedztwa, z Brwinowa. Działa tam od pewnego czasu Wydawnictwo Sofijka, publikujące pomysłowe i mądre książeczki do nauki czytania. Ale właścicielce wydawnictwa, Monice Jędrzejewskiej-Wiergiles pewnego dnia zamarzyło się coś naprawdę wielkiego, i używam tu słowa „wielkie” w takim w sensie, w jakim mówimy o „wielkich odkryciach geograficznych” czy o „Aleksandrze Wielkim”. Monika wymarzyła sobie książkę, która powędruje za darmo do dzieci najbardziej potrzebujących, chorych, w szpitalach i domach dziecka po to, by przepędzać troski, budzić radość i dostarczać ważnych życiowych drogowskazów. W tym celu właścicielka Sofijki zmobilizowała całą armię dobra, pracujących charytatywnie pisarzy, ilustratorów, korektorów oraz rzesze ochotników, którzy potem pomagali zebrać pieniądze na druk. Więcej o idei i realizacji „Gwiezdnych marzeń” możecie przeczytać tutaj.
      Książki "Gwiezdne marzenia" ze srebrnymi gwiazdkami
 
I jak to się czasami zdarza w przypadku naprawdę ważnych inicjatyw, dobra energia książki charytatywnej skłoniła kotkę Euzebię do wykroczenia poza to, co zwyczajne (mruczenie, uparte drapanie w drzwi nocą, zamieszkiwanie każdego pudełka, jakie się w domu pojawi). Wzięłyśmy się do pracy. Powstało wtedy osiem opowiadań, które przesłałam Sofijce jako propozycje do książki „Gwiezdne marzenia” (wtedy ta książka nie miała jeszcze takiego tytułu, choć teraz trudno uwierzyć, że jej tak od samego początku nie nazywaliśmy). W późniejszym czasie napisałyśmy z Euzebią jeszcze jedną, dziewiątą opowieść.
      Pośród "Gwiezdnych marzeń" znalazła się bajka pod tytułem „O dziewczynce, której czegoś bardzo brakowało”. Z tą historią, opatrzoną pięknymi ilustracjami, możecie zapoznać się tutaj.
       Poniżej udostępniam Wam jeszcze rozbudowany wstęp, w którym wyjaśniam, jak to możliwe, żeby kotka pisała opowiadania (dla niedowiarków, czepialskich albo osób tylko nieco bardziej dociekliwych).
       Pozostałych ośmiu opowieści na razie nie będę publikować w internecie, ponieważ bardzo chciałabym je wydać w formie książkowej, z ilustracjami. Te historie aż się proszą o zilustrowanie, lecz ja niestety z rysowaniem sobie nie poradzę. Całość ma już nawet tytuł: „Kocie historie. Opowieści jesienią wymruczane”. Gdy tylko spełni się moje gwiezdne marzenie o wydaniu tej książki, natychmiast dam Wam znać.
       A na razie przekonajcie się sami, jak pracujemy z Euzebią przy pisaniu bajek (bo czuję, że Euzebia jeszcze nie wymruczała ostatniego słowa):