Ballada prowincjonalna

dyskusja: Brak komentarzy

 

Raz na ulicy Guzikowej
Hałas się zrobił nieziemski
Psy się rozszczekały
Koty zamiauczały
Ptaki rozśpiewały
Dzieci rozkrzyczały
Tylko żółw Fryderyk nie powiedział nic

 

Nic nie powiedział, bo niewiele wiedział
Poza tym że
Jądro Ziemi jest w temperaturze Słońca
Wszechświat nie ma początku ni końca
Bajkał jest świata najgłębszym jeziorem
A woda mieszaniną tlenu z wodorem
Jak dodamy węgiel
Może wyjdzie CO2

 

Proste jasne
Jak dwa razy dwa

 

Dla żółwia Fryderyka całkiem oczywiste
Naukowo ścisłe
Matematycznie udowodnione
Logicznie dowiedzione
Tak dobrze
Że już nie ma o czym mówić
Więc cicho sza

 

Żółw Fryderyk swoje racje ma
A że inni mu wytkną
Że niby nieelokwentny
Że milczek, niemota
Rozmowie niechętny
Trudno
Taki żółwi los

 

Ale gdyby zabrał głos
To rzekłby zapewne
Panowie i Panie
Mam do was pytanie

 

Czy swoją wiedzę
Trzeba koniecznie wypowiedzieć
Albo inni uznają, żeś nieuk i głąb?
Mruk i wróg
Bezużyteczny gong?

 

Rymy zrobiły się jakieś częstochowskie, więc żółw Fryderyk schował głowę pod skorupę, znaku życia nie daje. Przycupnął przerażony, że stał się niespodziewanie i niepotrzebnie tematem wiersza. Może poprawię mu humor liściem rukoli?

 

Historia bez morału
Fraszka bez puenty
Za to liściem rukoli
Żółw Fryderyk wniebowzięty

 

Gryzie, połyka,
Kiwa mu się głowa
Wtóruje mu sam Hamlet
Słowa, słowa, słowa